Marcin Sikorski
Jak to jest możliwe, że ktoś kto mieszka na drugim krańcu świata, wystawiając na AliExpresie produkt za parę centów, jest w stanie na tym zarobić. Gdzie ukryty jest haczyk?
Właśnie o tym “haczyku” jest ta historia. Opowieść (reportaż), który śledzi i wnikliwie prześwietla świat chińskich pracowników, chińskich fabryk i chińskiego biznesu. Wszelkiej maści pseudo-cwaniaczków, którzy wykorzystują boom gospodarczy wierząc, że cokolwiek nie zrobią to zawsze uda im się zarobić.
To wszystko wypaczyło rynek i zrodziło świat, w którym cena dąży do przysłowiowego zera. Świat, w którym firmy konkurują między sobą ceną tak długo, że staje się to aż absurdalne. Cena maleje tak nisko, że stajemy się stratni, a mimo to schodzimy z nią jeszcze niżej po to tylko aby być jeszcze bardziej konkurencyjnym.
Pytanie tylko jak długo można redukować cenę do zera? I co wówczas tracimy?
Działamy kosztem swoich pracowników, bezpieczeństwa, fabrykantów, jakości, terminów - wszystko można postawić na szali tylko po to aby zyskać lepszą cenę. Problem w tym, że jest to szalenie wąskie i krótkodystansowe myślenie. Nie da się w ten sposób zbudować marki, jakości, zaufania wiedząc, że mamy do czynienia z firmą, która zrobi wszystko by obciąć parę centów.
I nie ma co zasłaniać się kulturą chabuduo, nie ma co zasłaniać się “chińskim snem” ani dążeniem do sukcesu za wszelką cenę. Jawne, bezczelne, perfidne, wykalkulowane rżnięcie Zachodu na każdym kroku to podstawa tego równania. To przez to rodzą się konflikty i nieporozumienia. Przez smutną rzeczywistość, w której za biznes biorą się osoby, które nie znają się na tym co robią. Brną w tych swoich kłamstwach, kręcą i mataczą, a wszystko w imię zarobienia kilku dolarów i zwinięcia biznesu. A, że zostawimy przy tym innych na lodzie? To już nie jest mój problem.
Ba! Jeśli to nie jest mój problem to to nie jest w ogóle problem. I tak się ta wesoła karuzela kręci dalej.
Wyzysk pracowników, skrajna nieodpowiedzialność, chaotyczne podejmowanie decyzji, reagowanie zamiast planowania - to tylko kilka przykładów stojących za chińskim biznesem. Konstruktem, który stoi na glinianych nóżkach i kolibie się na lewo i prawo wiedząc, że wystarczy jeden podmuch aby powalić go na ziemię.
I nie widziałbym w tym niczego złego gdyby nie to, że wiele firm nieumiejętnie podejmuje się próby współpracy z Chińczykami. Wierząc w to, że rzeczywiście “sukces czeka na każdym rogu” inwestują zasoby we współpracę, która od początku skazana jest na porażkę.
“Chińska cena” jest obowiązkową lekturą dla osób, które chcą lepiej zrozumieć mentalność biznesową Chin oraz pojąć w jaki sposób można zredukować cenę praktycznie do zera pozostawiając za sobą pożogę, zniszczenie oraz niesmak.